Muszę się przyznać, że planując podróże przy komputerze, załącza mi się nieśmiertelność. Dopiero na miejscu wychodzi, że jednak jedzenie, sen i odpoczynek przydają się raz na jakiś czas. Tak też było i tym razem. Na papierze powrót z Wenecji wyglądał pięknie: łazimy dzień po Wenecji, wsiadamy w nocny autobus, w którym sobie śpimy, potem…